W drugiej połowie tego roku liczba nowo budowanych mieszkań przekroczyła ubiegłoroczny poziom. Jednak sam październik dość niespodziewanie przyniósł załamanie aktywności, co może rodzić obawy o przyszłość rynku mieszkaniowego.
W marcu i kwietniu liczba nowo budowanych mieszkań spadła o rekordowe 40 proc. rok do roku. W październiku spadek był znacznie mniejszy, ale wciąż wysoki, bo sięgający 20 procent. Co może odpowiadać za tę obniżoną aktywność deweloperów i inwestorów indywidualnych?
Wiele wskazuje na to, że październikowy spadek aktywności w mieszkaniówce to głównie efekt restrykcji wprowadzonych w reakcji na rozwój epidemii, a także obaw co do przebiegu jej drugiej fali. Wysoka liczba zakażeń i zgonów, a także całkowite zamknięcie kilku istotnych branż, nie sprzyjają podejmowaniu nowych inwestycji mieszkaniowych. Warto jednak podkreślić, że kiepski październik nastąpił po bardzo dobrym wrześniu, a po uśrednieniu rezultatów z trzech ostatnich miesięcy otrzyma się wynik na poziomie ok. 20 tys. mieszkań, czyli zbliżony do tego sprzed wybuchu epidemii.
Listopad może okazać się jeszcze słabszy niż październik, ale w kolejnych miesiącach sytuacja powinna już się stabilizować. Specjaliści nie spodziewają się w przyszłym roku żadnego załamania aktywności budowlanej, ale podkreślają jednocześnie, że kwestia ta zależy przede wszystkim od sytuacji na rynku pracy. Mieszkania są kupowane wtedy, gdy ludzie mają poczucie bezpieczeństwa finansowego. Przyszły rok może mu sprzyjać, bo wówczas będą już widoczne efekty wprowadzenia szczepionek. Można też oczekiwać, że gospodarka będzie jeszcze lepiej przystosowana do funkcjonowania w warunkach epidemii.