Prawdopodobnie za 2022 rokiem niewiele osób będzie tęsknić. Wybuch wojny na Ukrainie, niespotykane dotąd poziomy inflacji, problemy na pracy, kredytów i nieruchomości to jedynie wybrane mankamenty. Czy jednak 2023 rok okaże się inny? Wiele wskazuje na to, że raczej nie.
Dane ekonomiczne z grudnia na 2023 rok w większości mówią jednym głosem: Polskę czeka łagodny okres recesji lub niewielki wzrost gospodarczy. Prognozy czołowej agencji ratingowej, Moody’s, zakładają wystąpienie w Polsce recesji przez wszystkie cztery kwartały na średnim poziomie -0,2%. Konsensus pozostałych prognoz oscyluje na poziomie 0,5% – 1,5% wzrostu gospodarczego. To i tak znacznie lepiej, niż przewidywano jeszcze przed kilkoma miesiącami.
Pozytywnym zaskoczeniem okazały się także wyniki produkcji przemysłowej, która w listopadzie 2022 r. wzrosła o 4,6%, zaskakując sceptyków. Rosną także wynagrodzenia, chociaż na tym polu wciąż większość oszczędności tracona jest na skutek bardzo wysokiej inflacji.
O ile na poziom inflacji czy politykę kosztową sektora rafineryjnego wpływ ma obecny ustawodawca, o tyle na poziom ewentualnej recesji gospodarczej wpływają przede wszystkim czynniki zewnętrzne. Rok 2023 będzie pod tym względem iście wyjątkowy. Przede wszystkim dokładnie należy analizować relacje sino-amerykańskie. Intensyfikacja wojny handlowej, której ostatnim ważnym rozdziałem było amerykańskie embargo na chiński sektor produkcji chipów, a nawet konflikt zbrojny skupiony wokół spornego Tajwanu, przyczyniłyby się do zapaści gospodarczej całej Europy.
Równie istotna jest przyszłość Ukrainy. Stabilizacja, a najbardziej zakończenie wojny, byłoby czynnikiem zdolnym do nadania nowych sygnałów na światowych indeksach giełdowych. Pokłosiem powyższych czynników będzie też dynamika zmian na rynku eurodolara. Na tym polu wyższa wartość złotówki, która w 2022 roku straciła 8,5% wartości względem dolara amerykańskiego, zdecydowanie stałaby się czynnikiem prowzrostowym.
Zdj. główne: Chris Briggs/unsplash.com